Nachrapnik – studium przypadku

Jeśli zdecydowałeś się na jazdę na ogłowiu wędzidłowym to najprawdopodobniej zaliczasz się do jednej z dwóch grup jeźdźców – używasz nachrapnika i będziesz tego bronił lub nie korzystasz z tego elementu sprzętu i zdania na ten temat nie zmienisz. Teraz pytanie: czy te dwie grupy ludzi to na pewno zbiory rozłączne, czyli brak im elementów wspólnych? Kto ma rację? Jeśli leży mi na serduszku dobro mojego konia bardziej niż współmałżonka to mam zakładać ten nachrapnik czy lepiej sobie podarować?
Czy można jeździć z nachrapnikiem i nie robić krzywdy? Można.
Czy można jeździć bez nachrapnika i nie robić krzywdy? Można.

Bądź tu mądry. Przyjrzyjmy się obiektywnie temu kontrowersyjnemu (dobrze, że nie perwersyjnemu) kawałkowi skóry i zobaczmy co mówi na ten temat nauka.

1. Mały rys historyczny

Niestety historia jeździectwa to najczęściej historia z bólem w tle. Ja rozumiem, dawno, dawno temu w trawie, ludzie może nie zdawali sobie sprawy z tego, że zwierzęta odczuwają ból, skupiali się raczej na tym, żeby dożyć 30-stki, napłodzić dzieci, uprawiać rolę, wrócić z tarczą, takie tam drobnostki. Było, minęło, nie wróci. Jednak są kwestie w naszym cyfrowym-XXI-YOLO-wieku które przez kilka tysięcy lat nie uległy zmianie. Nie wiemy czy nie chcemy wiedzieć? Zanim ludzie wepchnęli pierwsze kawałki drewna lub żelaza w pysk konia, wykorzystywali coś na kształt nachrapnika a raczej opaski zaciskowej, która była tak nisko opuszczona, że leżała na nozdrzach, co przy pociągnięciu uniemożliwiło biednemu koniowi oddychanie… i w ten sposób zatrzymywali konie. U starożytnych mamy imponujące rzeźby koni w nachrapnikach, nawet sam Aleksander Macedoński wraz z celebrytą Bucefałem wystąpił w bogato zdobionym nachrapniku w pogoni za Dariuszem III na przepięknej mozaice (IV w p.n.e)[1]. Mamy też Polski akcent archeologiczny, w kulturze sudowskiej (połowa II wieku n.e.) na dzisiejszym terenie Suwalszczyzny w kurhanach znaleziono ozdobne nachrapniki [2]. Średniowiecze, sporo bitek, prawie tyle co u mnie pod monopolowym, husaria, dzida aż pióra lecą, koń jak się wywrotnie i zaryje buzią w piach to dzięki nachrapnikowi nie złamie żuchwy. W końcu jakieś plusy. No i nadchodzi renesans, wyniesienie jeździectwa do rangi sztuki, umiejętności porównywanej ze studiowaniem innych sztuk pięknych i nauk ścisłych, niezbędny element kształcenia szlachty. Są różne ciekawe munsztuki, łańcuchy od rowerów, nachrapnik czasem jest, a czasem nie, ale za to bywa i sereta. Słynny Włoski szlachcic Grisone używa zmodyfikowanego nachrapnika „capezona” do którego przyczepione są wodze i elegancko można ścisnąć paszczę konia. W tym czasie we Francji działają Salomon de la Broue i rewolucyjny Antoine de Pluvinel, którzy by oszczędzić delikatny pysk konia pracują z ziemi używając kawecanu – w pewnym sensie może być to prototyp nachrapników używanych obecnie. I w XVIII wieku znowu wracamy do prostoty, u oświeconego francuskiego mistrza Francoise Robichon de la Guerniere na rycinie ogłowia w „Ecole de calvalerie”, widzimy prosty, płaski, cienki kawałek skóry. Wielki mistrz wiele miejsca poświęca wędzidłom i ich dopasowaniu do pyska, ale nie wspomina nic o nachrapniku, NIC, ani o jego budowie, ani o celu stosowania. Skoro nie poświęcił mu nawet słowa to możemy założyć, że pełnił tylko funkcję ozdobną, natomiast warto podkreślić, że według de la Guerniere najważniejsza podczas jazdy jest ręka jeźdźca, w 10! Od XIX wieku nadchodzi długa era niskiego hanowera, czyli nachrapnika hanowerskiego, który oprócz Niemiec jest również stosowany w Hiszpańskiej Szkoły Jazdy w Wiedniu czy Andaluzyjskiej Królewskiej Szkole Jazdy w Jerez de la Frontera przy pracy w ręku oraz zajeżdżaniu i jeździe na młodych ogierach. I oto nadchodzi XX wiek, w którym wystrzeliły niczym kwiaty na wiosnę różne modyfikacje – nachrapnik kombinowany (z paskiem krzyżowym, skośnikiem), meksykański (ósemka, Grackle), szwedzki (zaciskowy), kabłąkowy, kineton… Do wyboru, do koloru, tylko czy znacie już odpowiedź po co?

2. Cel stosowania nachrapnika

Jakie korzyści daje stosowanie nachrapnika? Czy nachrapnik jest w ogóle potrzebny?
Z historii już wiemy, że stosowano go w celu ozdobnym, ochronnym dla żuchwy jak koń chce się pobawić w strusia, no i oczywiście do kontroli… Wilhelm Müseler autor “Nauki jazdy konnej” (pierwszy raz opublikowanej w 1930 roku), pisze, „nachrapnik sprzyja dobremu ułożeniu wędzidła w pysku i nie pozwala koniowi na otwieranie go i uciekanie od działania wodzy”[3]. Jak taki Mieciu z rodzinką jedzie gdzieś poza Radom na mały wywczas i spotka tam konia w ogłowiu i do tego w nachrapniku, to pierwsze co przychodzi mu do głowy to, że ten koń jest dziki, niebezpieczny i trzeba zamknąć mu paszczę, zasznurować ten pysk, dać kaganiec co by bąbelkowi ręki nie odgryzł, a w wersji jego bio-eko-friendli współmałżonki Marioli brzmi to raczej „ojejujeju jaki biedny ten koniś, zamknęli mi buziunię i nie może powiedzieć jak cierpi i jak mu źle”. W prostym laickim rozumowaniu jest sporo prawdy, bo po co stosuje się ten nachrapnik? I moja nieśmiertelna odpowiedź – TO ZALEŻY.

Weźmy konia młodego i jędrnego, pracą nieskalanego, ale z rozumem i okiem bystrym. Zakładając nachrapnik (odpowiednio dopasowany – będzie później) możemy mu pomóc w nauce akceptacji wędzidła. Działając wędzidłem, jego ścięgierz naciska na język, bezzębną krawędź żuchwy i kąciki warg. Przy zadziałaniu ręką (nawet naj-naj-najdelikatniejszym) odruchem obronnym może być otwarcie pyska (mięsień żwacz, witamy), oczywiście, natura, jazda konna naturalna nie jest, więc koniu trzeba nauczyć się pewnych nienaturalnych schematów, znosić siodło z popręgiem, no i ten ruchliwy balast na grzbiecie, i pysia też nie otwierać. Nie można zbyt długo biegać z roździawioną paszczą, więc jest też odruch przeciwstawny – jej zaciśnięcie, ale to też nie jest to czego szukamy. W okresie nauki nachrapnik ułatwi przyjęcie wędzidła, przejmie część nacisku z żuchwy i przeniesie działanie na kość nosową, co ułatwi zrozumienie sygnałów do opuszczenia głowy, ale też utrudni sprawę sprytnym gagatkom z dużą dozą inwencji własnej, znanej też jako repertuar młodziaka: wywalania języka nad wędzidło, wystawiania bokiem, krzywienia żuchwy, gryzienia wędzidła, bo nawet przy perfekcyjnej ręce zdarzy się taki egzemplarz z ponadprzeciętnym IQ i klops.

Chcemy docelowo konia, który akceptuje w pysku wędzidło i nasz kontakt (ile waży kontakt? jeszcze o tym będzie, ale nie dziś) z rozluźnioną twarzą, potylicą, szyją, grzbietem i podstawionym zadem, który elegancko płynie ponad czworobokiem, parkurem, łąką i wystarczy pomyśleć „hola, hola kolego, twój galopik zebrany ciut się rozwlekł, więc zbierz się no od zada, zrób piruet, a potem kilka zmian co tempo, tak dla fanu, na koniec przejścia piaff-pasaż i do domu” i po latach pracy w pocie i łzach przychodzi ten dzień, że wszystko działa i cały Instaszek i Fejs nam zazdroszczą, tylko wtedy to my nie potrzebujemy tego nachrapnika, nie potrzebujemy nawet wędzidła, ba, ogłowia czy sznurka na klacie nie potrzebujemy. Tylko do tego etapu trzeba dojść i po drodze łatwiej jest koniowi wykorzystać nachrapnik jako wsparcie, bo przy delikatnym zadziałaniu wędzidła przy rozluźnionych żwaczach, żuchwa może się oprzeć na spodniej części nachrapnika, z luźno położonym językiem i elegancko może sobie żuć, połykać ślinkę i smakołyka (jak dadzą).

W trakcie treningu wiele ćwiczeń jest ciężkich i wymagających dla konia, więc pokusa by otworzyć paszczę, zamiast przyjąć zadanie na klatę, jest wielka. Po wyeliminowaniu chorób, bólu, sprawdzeniu zębów, niedopasowania sprzętu, zbyt silnie działającej ręki, pozostaje jeszcze jedna opcja, koń może być nauczony otwierania paszczy. Pamiętajcie – są różne konie, mają różne charaktery, różne podejście do pracy, z różnymi doświadczeniami i różnie jeżdżone, uczenie nowych rzeczy młodego konia a zmiana starych, zmurszałych nawyków to trochę inne ścieżki w głowie. Są konie, zwłaszcza szkółkowe, które już dobrze wiedzą o co w tym wszystkim chodzi – profesorowie placu. Są tacy huligani, że gdy nie mają założonego nachrapnika to bez problemu otworzą paszczę, przerzucą język nad wędzidło, hyc na przedtrzonowce i dzida, tyle go widzieli, a bąbelek został na płocie. Rozwiązaniem nie może być zaciąganie nachrapnika jak szurówek w balerinach, tylko cofnięcie się do postaw, czyli work, work, work, do roboty!

Należy również podkreślić, że w świeżutkim i pachnącym jak pszenna bułeczka badaniu całkowity brak nachrapnika zwiększał 2,39 razy ryzyko uszkodzenia kącikach pyska w porównaniu z najluźniej zapiętym nachrapnikiem. Sumarycznie u wszystkich koni noszących nachrapniki (obojętnie jak ciasno założone) uszkodzenia występowały u 8,75 % osobników (ciaśniejsze niż 2 cm – 10,79%, pomiędzy 2 a 3 cm – 7,51% i luźniejszy niż 3 cm tylko 3,55%), natomiast w przypadku koni bez nachrapników uszkodzenia zanotowano aż u 13,74 % koni. Autorzy postawili hipotezę, że bez nachrapnika koń może bez problemu wyrazić swój sprzeciw dla silniejszego zadziałania ręką otwierając szeroko paszczę, co ułatwia uszkodzenie błony śluzowej w kącikach pyska (nacisk między pierścieniami wędzidła, policzkami a zębami), a w przypadku obecności nachrapnika część siły przenosi się na nos konia. W odpowiedzi na poczucie utraty kontroli jeździec prawdopodobnie mocniej działa wodzami, wywierając jeszcze większy nacisk na kąciki ust, co może powodować obserwowane zmiany [4].

No halo! Mnie to nie dotyczy, ja kocham mojego konia i nigdy nie ciągnę za wodze.  Czy jesteś tak pewny siebie, że w każdej możliwej sytuacji (na przykład niespodziewane lądowanie kosmitów) Twoja ręka podąży i nie zadziała o pół sekundy za późno, i czy na pewno nigdy nie ratowałeś się przy utracie równowagi przytrzymując za wodze, powodując dyskomfort u konia? Super! Gratulacje! Niewielu jest takich jeźdźców! Jak pokazują wyniki ankiety przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii 84% jeźdźców rekreacyjnych (n = 791) zadeklarowało problemy z kontaktem, zwłaszcza z reakcją koni na nacisk wędzidła, w tym problemy z przejściem do stój oraz przejściem z galopu do stępa, biedni jeźdźcy uskarżali się na kładzenie się na wędzidle, niekontrolowane poruszenie podczas wsiadania [5]. Wyniki pokazują, że w większości przypadków jeźdźcy idą na skróty i zamiast rozwiązać problem przez prawidłowe szkolenie reakcji koni wybierają ciaśniejsze zapięcie nachrapnika, ciach dziurka czy dwie to znacznie szybszy efekt niż godziny, tygodnie, lata poświęcona na trening siebie oraz konia. Królestwo za delikatną i czułą rękę!

3. Etyka i sport

Temat zbyt ciasno zapinanych nachrapników (zwłaszcza wśród sportowców) powraca jak bumerang, ale na szczęście w ostatnim czasie zaczynamy obserwować pozytywne reakcje ze strony narodowych związków jeździeckich. International Society of Equitation Science (ISES) od kilku lat interesuje się naukowym podejściem do tematu zbyt ciasno zaciśniętych nachrapników i przeprowadzono już wiele badań w tym kierunku. Na stronie stowarzyszenia można znaleźć wiele listów poparcia od organizacji dbających o dobrostan zwierząt [6] a także specjalny miernik wystandaryzowany na 1 i 2 palce (w cenie 10 funciaków). Od początku roku 2018 Dania wprowadziła zasadę, aby przestrzeń pomiędzy nachrapnikiem a kością nosową wynosiła więcej niż 1,5 cm. Szwajcaria wprowadza takie zmiany od początku 2020 roku (dwa centymetry przestrzeni), również Nowa Zelandia dyskutuje o możliwości wprowadzenia takich obostrzeń. Warto wspomnieć, że w ubiegłym roku głośnym echem odbiła się sprawa brytyjskiej zawodniczki Charlotte Dicker, która otrzymała żółtą kartkę za zbyt ciasno zapięty nachrapnik na Mistrzostwach Europy Juniorów i Młodych Jeźdźców we Francji. Jest lepiej, czuję podmuch zmian!

Pozytywne zmiany mogą być efektem wyników badań, które naprawdę mrożą krew w żyłach, czasem to chyba trzeba potrząsnąć, żeby inni zauważyli, że źle się dzieje i to nie tylko w państwie duńskim. Doherty i wsp. w badaniu z 2017 roku odkryli coś naprawdę smutnego. Wykorzystując urządzenie pomiarowe rekomendowane przez ISES sprawdzili jak ciasno mają zapięte nachrapniki konie sportowe (n = 750) z Irlandii, Anglii i Belgii startujące głównie w WKKW i ujeżdżeniu. Tylko 7% koni miało prawidłowo zapięte nachrapniki na rekomendowane 2 palce!!! A co z pozostałymi? 19% – 1,5 palca, 23% – 1 palec, 7% – 0,5 palca i aż 44% koni (to prawie połowa jakby ktoś się pytał) miało tak ciasno zapięty nachrapnik, że nie dało rady wcisnąć pod spód ani jednego palca [7].

Do tego dołóżmy badanie przeprowadzonye przez Mette Uldahl i Hilary Clayton (2018), które wskazało na wyraźny związek między zaciśnięciem nachrapnika a występowaniem uszkodzeń w jamie ustnej. Ponad trzy tysiące koni (3143) biorących udział w zawodach w Danii (ujeżdżenie, skoki, WKKW, rajdy długodystansowe) zostało skontrolowanych po zakończeniu przejazdów – badano kąciki pyska (spoidło warg) po prawej i lewej stronie w poszukiwaniu uszkodzeń oraz sprawdzano stopień zaciśnięcia nachrapnika. Prawie połowa koni (48,6%) miała tak zaciśnięty nachrapnik, że przestrzeń pomiędzy nim a kością nosową było mniejsza niż 2 cm i w tej grupie uszkodzenia zanotowano aż u 10,79% koni. Autorzy oszacowali, że rozluźnienie nachrapnika z przestrzeni <2 cm do >3 cm spowoduje zmniejszenie o 68% uszkodzeń w obrębie pyska. To naprawdę dobre badanie zostało zlecone przez Duńską Federację Jeździecką, trzeba przyznać, że zastosowano niezły proces selekcji na podstawie ilości koni zarejestrowanych w danych dyscyplinach, do tego przeszkoleni stewardzi i losowy dobór koni do oceny, związek wyciągnął wnioski i zaczyna działać, well done Denmark! [4].

Dodajmy jeszcze szwedzkie badanie, które wykazało znacznie częstsze występowanie uszkodzeń jamy ustnej u koni, które były regularnie jeżdżone w szkółkach przez różnych jeźdźców w porównaniu z końmi, które akurat miały wolne. Oczywiście szału nie ma, co to za odkrycie, rekreacja szarpie za wodze to i świeże i stare uszkodzenia się znajdą, jednak okazało się, że także ciężarne klacze, które ostatni rok spędziły na pastwisku i regularnie miały kontrolowane zęby przez weterynarza również miały uszkodzenia. No tak… a zdarzyło Wam się kiedyś przygryźć policzek albo wargę? [8].

4. Dlaczego jeźdźcy zapinają nachrapniki za ciasno?

Naciski służą do kontrolowania i kierowania koniem, ustąp od łydki, ustąp w potylicy, ustąp miejsca staruszce w autobusie, ciągle przesuwamy te konie z miejsca na miejsce. Działając na głowę konia za pomocą nacisku możemy kontrolować jego ruch naprzód, prędkość, kierunek, zwolnić czy też zatrzymać. Kiedy mały nacisk nie przynosi efektu (słaby timing?), najczęściej zaczyna być zwiększany i zwiększany, a to znaczy, że trening jest źle prowadzony lub motywacja konia do odpowiedzi na pomoce jeźdźca konkuruje z innymi motywatorami (oooo, traweczka, schylę się i skubnę mimo, że mnie trzymasz za pyszczydło). Zapięcie ciasno nachrapnika może maskować deficyty w treningu. W wielu badaniach zmierzono siłę działania wodzy podczas jazdy (omówię je dokładnie przy wpisie na temat kontaktu) i w zależności od chodu, autora czy metody mamy wyniki od kilku N w stępie aż do ponad stu N w galopie, oczywiście nie możemy wprost przełożyć pomiaru siły na nacisk wywierany przez wędzidło (brakuje nam powierzchni), ale wiemy z fizyki, że 9,81 N siły to 1 kg, co nie trudno przeliczyć…

Randle i McGreevy (2013) badali wpływ zaciśnięcia nachrapnika na siłę działania wodzy. Sześć wałachów wystąpiło w swoich ogłowiach oraz w maskach (w celu zaślepienia) i następnie były testowane przez profesjonalnego jeźdźca podczas stępa, kłusa, zatrzymywania, a także podczas przejść między chodami. Pomiary wykonano trzykrotnie na trzech poziomach zaciśnięcia nachrapnika: (1) normalnym, nachrapnik zapięto na dziurkę do której konie były przyzwyczajone, (2) z nachrapnikiem rozluźnionym o jedną dziurę i (3) z nachrapnikiem zapiętym o jedną dziurkę mocniej niż normalnie. Okazało się, że mocniej zapięty nachrapnik skutkował mniejszą siłą działania wodzy, czyli koń był bardziej wrażliwy na wędzidło, lżejszy w ręku… [9]. Do podobnych wniosków doszli Pospisil i wsp. (2014) sprawdzając wpływ zaciśnięcia nachrapnika na siły rozciągające wypinaczy. Oceninao 10 koni w stępie i kłusie na bieżni z zapiętymi wypinaczami w celu ustawienia głowy mniej więcej w pozycji pionowej. Pierwszy pomiar wykonano przy prawidłowo zapiętym nachrapniku (N1, czyli dwa palce pomiędzy kością nosową a nachrapnikiem), a drugi przy zaciśniętym nachrapniku (N2, brak informacji jak bardzo zaciśniętym). Okazało się, że przy prawidłowo zapiętym nachrapniku maksymalne siły działające na pysk konia były wyższe niż w przypadku nachrapnika zapiętego ciaśniej [10]. Czyli konie są bardziej wrażliwe na nacisk wędzidła przy mocniej zaciśniętym nachrapniku… i wszystko jasne. To może tłumaczyć popularność ciasnego zapinania nachrapnika. Coś za coś, czyli albo mocniej ściskam nachrapnik, albo mocniej ciągnę za wodze? No halo, halo! Nie można wybierać między złym a gorszym! Może i koń będzie szybciej odpowiadał na działanie wędzidła przy zaciśniętym nachrapniku, ale chyba nie dlatego, że nagle w magiczny sposób wraz z ciasnym zasznurowaniem pyska wlał mu się do łba olej? No to lepiej poluźnić nachrapnik i ciągnąć za ryj? Też nie, trzeba najzwyczajniej w świecie dopasować prawidłowo nachrapnik (odkrycie roku) i wziąć się za podstawy (jeszcze większe odkrycie, chyba dekady), najpierw z ziemi, potem z siodła, na pewno potrwa to dłużej i wiele potu spłynie po plecach (a nawet niżej) niż zmiana tej dziurki w nachrapniku czy zmiana wędzidła na mocniejsze, ale satysfakcja gwarantowana.

A wiecie, że w przepisach dyscypliny ujeżdżenia możemy znaleźć takie zdanie: “nachrapnik nie może być nigdy tak mocno zapięty ażeby powodował ból” [11]? Co powoduje za ciasne zapięcie nachrapnika? Koń nie ma możliwości pokazania swoich normalnych zachowań, czyli nie może otworzyć pyska żeby poruszyć językiem, zwilżyć go śliną, przełknąć nadmiar śliny czy zwyczajnie przeżuć. Po drugie nie może pokazać zachowań konfliktowych, a przecież w ujeżdżeniu sędziowie chcą zobaczyć posłuszeństwo, przepuszczalność, akceptację kiełzna, lekki, miękki kontakt i giętką potylicę, co ocenia się przez braku oporu, ucieczki przed ręką jeźdźca, wystawiania języka, przekładanie języka nad wędzidłem, podciąganiem, wystawianiem czy zgrzytaniem zębami. Jednak jeśli koń ma zaciśniętą żuchwę przez ciasny nachrapnik to nie jest w stanie pokazać co myśli o tym na górze i jego rączce za pomocą paszczy (oczywiście napięcia będą widoczne w jego ciele, w ruchu, machanie ogonem itd.), a zatem osoby patrzące z boku mogą błędnie odczytać, że koń wykazuje posłuszeństwo, gdy w rzeczywistości tak nie jest. Posłuszeństwo jest oceniane podczas konkursów ujeżdżenia zarówno w każdym ruchu jak i na samym końcu jako jeden z elementów oceny ogólnej i definiowane jako „uwaga i zaufanie, harmonia, lekkość i łatwość wykonania, wyprostowanie, przyjęcie kiełzna i lekkość przodu”. Jak już wcześniej mówiliśmy silniejsze podpięcie nachrapnika kusi, bo to przecież prosty, szybki i tani sposób, żeby zwiększyć wrażliwość konia na wędzidło, no i oczywiście z daleka niedostatki treningowe będą mniej widoczne bo wiadomo, że otwarcie pyska dość trudno przeoczyć nawet dla laika. A na koniec coś co miażdży… skoro za każdy ruch z otwartym pyskiem sędzia może dać o 2 punkty mniej to wyobraźcie sobie, że jeśli jeździec Henryk Twardoręki i jego koń Pimpek pojadą program klasy L4 z zaciągniętym nachrapnikiem i zostanie on wyceniony na średnio-polskie 65%, to gdy ta sama para przejedzie ten sam program z luźno zapiętym nachrapnikiem (a wiemy, że Henio twardą rękę ma, więc Pimpek zaprezentuje elegancie rozdziawienie) to wynik końcowy będzie wynosił jakieś 50%???

[Powyższy akapit jest trochę podkolorowany dla lepszego efektu oraz w celu zwrócenia uwagi na problem zbyt ciasno zapinanych nachrapników. Oczywiście sędzia w budce nie siedzi tam po to by w spokoju oglądać Netflixa, tylko coś tam widzi, a samo zaciśnięcie nachrapnika nie zrobi z konia oderwanego od pługa gwiazdy GrandePrixeTotalle. Dystans.]

5. Konsekwencje zbyt ciasno zapiętego nachrapnika

Miękkie tkanki (skóra, mięśnie, nerwy) są bardziej podatne na nacisk niż kości. W miejscu gdzie przechodzi nachrapnik (mam na myśli upper noseband) mamy anatomicznie od strony dogrzbietowej – kość nosową, od strony dobrzusznej – prawą i lewą gałąź żuchwy, natomiast powierzchnia z boku to głównie tkanki miękkie: skóra i mięśnie (m. dźwigacz nosowo-wargowy, m. dźwigacz wargi górnej, m. obniżający wargę dolną, mięsień policzkowy, kłowy, jarzmowy). Pod nachrapnikiem idą dwa najważniejsze nerwy odpowiadające za unerwienie czuciowe i ruchowe okolicy głowy – nerw twarzowy (VII) i nerw podoczodołowy. Możliwe konsekwencje zbyt mocnego zapinania nachrapnika obejmują ograniczenie otwierania pyska, żucia i innych normalnych dla konia zachowań, stres, ból, niedokrwienie tkanek, uszkodzenie nerwów, stan zapalny, remodeling kości, skaleczenie policzków w wyniku nacisku ostrym krawędziom zębów przedtrzonowych na błonę śluzową policzka, pewne ograniczenie w oddychaniu…

W badaniu profesora McGreevy’ego i wsp. (2012) wykazano niższą temperaturę skóry w okolicy ciasno zapiętego nachrapnika w ogłowiu munsztukowym (co może świadczyć o upośledzonej perfuzji tkankowej, czytaj niedokrwieniu) oraz wyższą temperaturę oka (reakcja stresowa) mierzoną za pomocą kamery termograficznej. Podwyższona temperatura oka koreluje z podwyższonym stężeniem kortyzolu we krwi w odpowiedzi na ból, stres lub strach. Ograniczeniem tego badania jest mała grupa (n=5) i fakt, że niektóre z koni miały założony munsztuk po raz pierwszy w życiu, więc to również mogło je zestresować [12]. Podobne badanie przeprowadziła Fenner i wsp. (2016) w którym badała nachrapnik zaciskowy w ogłowiu musztukowym z podziałem na 4 grupy (nachrapnik nie zapięty, luźno zapięty czyli na 2 palce, średnio zapięty czyli na 1 palec i mocno zapięty – brak miejsca na palce). Fenner badała reakcję 12 koni przez dziesięć minut i w tym czasie mierzyła temperaturę oka, parametry sercowe i obserwowała ich zachowanie. Jak można się było spodziewać w przypadku mocno zapiętego nachrapnika zaobserwowano znacząco niższe HVR (zmienność rytmu zatokowego), wyższe tętno i temperaturę oka, zmniejszoną częstość przełykania śliny, żucia i ziewania (no bo jak!), za to zdjęciu nachrapnika zwiększyła się liczba tych zachowań, to tak zwany efekt z odbicia [13]. Ograniczeniem badania jest fakt, że żaden z koni wcześniej nie nosił munsztuka ani nachrapnika szwedzkiego. Bardzo ciekawa jest sprawa z przełykaniem śliny (ogólnie ślinienie to bardziej złożona kwestia, AUN, unerwienie przywspółczulne, funkcja wydzielnicza, not today), bo wszyscy się tym ekscytują, że koń się pieni jak proszek IXI, ale tak naprawdę duży nadmiar śliny oznacza ograniczenie ruchów języka, które są konieczne przy przełykaniu…

A komu nie miękną kolanka jak ogląda cudowne ogłowie z lakierowanej skórki z grubaśnym szwedzkim nachrapniczkiem i do tego z miękką jak obłoczek wyściółeczką? Mi to raczej włosy stają dęba. No ale jak to? Przecież wszyscy wiemy z fizyki, że im większa powierzchnia tym nacisk się lepiej rozkłada, no to chyba jest lepiej, no nie? Tak, to prawda, ale w przypadku nachrapnika zaciskowego z grubą wyściółką po pierwsze jest duży problem z odpowiednim dopasowaniem, a po drugie wyściółka wypełnia szczelnie przestrzeń z boków głowy i dociska policzki do zębów. Policzki są super miękkie i nie mogą walczyć z naciskiem nachrapnika, a jak koń będzie próbował otworzyć pysk to sytuacja się pogarsza, bo miedzy rzędami zębów dolnych i górnych pojawia się szpara, w którą wciska się błona śluzowa, tak że koń zaczyna ją przygryzać, powstają rany, owrzodzenia, no ała! Jednym z rozwiązań może być zmodyfikowanie wyściółki tak, żeby była tylko na kościstych częściach głowy konia (od góry i od dołu), a bez wyściółki po bokach tam gdzie są zęby. Polecam obejrzeć sobie zdjęcia przekroju poprzecznego głowy konia na preparacie anatomicznym lub z tomografu komputerowego (np. altas anatomii Hilary Clayton) jak górne przedtrzonowece i trzonowce są szersze w porówananiu do dolnych, przez co z jaką łatwością może dojść do uszkodzeń błony śluzowej, która jest dociskana do zębów przez nachrapnik (jest to jeden z powodów dlaczego niektóre konie preferują nachrapnik hanowerski).

W literaturze możemy również znaleźć dowody anegdotyczne na temat koni u których po długotrwałym procesie zapalnym kości nosowej (spowodowanym bardzo ciasnym zapięciem nachrapnika) doszło do degradacji kości i procesu wtórnego kostnienia [14]. Casey i wsp. (2013) postanowili zbadać nacisk wywierany przez nachrapnik na kość nosową w czasie gdy koń jadł siano, paszę oraz podczas cofania za pomocą czujnika siły zamontowanego w prawidłowo dopasowanym nachrapniku zaciskowym. Niewiele wiadomo na temat tego, jak konie postrzegają nacisk. W naszym badaniu koń nadal żuł siano mimo założonego nachrapnika, który wywierał szacunkowe średnie maksymalne ciśnienie 400 mmHg na bocznych krawędziach kości nosowych przy każdym ruchu żuchwą. Wygląda na to, że koń nie odczuwał wystarczająco dyskomfortu, by przestać jeść. Murray i wsp. (2015) wraz z firmą Fairfax podjęli próbę stworzenia naukowego ogłowia. Największe naciski nachrapnika zarejestrowali punktowo z lewej i prawej strony kości nosowej na poziomie 480 mmHg, natomiast w nowo zaprojektowanym ogłowiu udało się je zmniejszyć do wartości 310 mmHg (jako, że jest to badanie w pewnym sensie na zlecenie, więc nie będę się nad nim rozwodzić)[15]. Powyższe odkrycia sugerują, że konie akceptują stosunkowo duży nacisk na nos bez zmiany swojego zachowania, ponieważ u ludzi wykazano, że znacznie mniejsze naciski punktowe o wartości 35 mmHg powodują uszkodzenia tkanek z powodu upośledzenia perfuzji (przepływu krwi przez tkankę), a ciśnienie przekraczające 40 mmHg działające przez pewien czas może doprowadzić do niedokrwienia, martwicy i uszkodzenia skóry o charakterze owrzodzenia, natomiast przy nacisku większym niż 60 mmHg dochodzi jeszcze do zaburzenia odpływu limfatycznego. Większe naciski (jak te przytoczone wyżej u koni  200-400 mmHg) są związane z zmniejszonym przepływem krwi tętniczej, uszkodzeniem nerwów i powodowaniem znacznego bólu u ludzi. [Komunikat dla szalonych fizyków i ludzi pokroju mojego małżonka: tak, wiem, że zamiast mmHg powinnam podać wartości w kPa jako podstawowej jednostce ciśnienia, ale lubię zaszaleć poza układem SI, no i jak wiadomo my medycy mamy słabość do rtęci].

Pamiętajmy, by nachrapnik mógł skutecznie funkcjonować jako narzędzie treningowe MUSI być rozluźniony. Gdy koń otwiera pysk, prawidłowo dopasowany nachrapnik nie ustępuje i wywiera nacisk na głowę konia (zwłaszcza kość nosowa i gałęzie żuchwy), ale gdy tylko pysk zaczyna się zamykać, nacisk zostaje natychmiast zwolniony, co jest przykładem działania negatywnego wzmocnienienia (opiszę je przy warunkowaniu instrumentalnym). Niestety bardzo ciasny nachrapnik wywiera nacisk w sposób ciągły i działa mechanicznie, uniemożliwiając koniowi otwieranie pyska, przez co koń nawet nie ma szansy nauczyć się spokojnego utrzymania wędzidła za pomocą małych ruchów języka i żuchwy.

6. Jak zapinać nachrapnik?

W opublikowanej w Niemczech w 1912 roku „Instrukcji kawaleryjskiej” (HDV 12) postuluje się by nachrapnik był zapięty tak by umożliwić koniowi żucie. W wielu źródłach możemy znaleźć regułę dwóch palców (Wielka Brytania, Pony Club, 1956), ale nigdzie nie jest powiedziane jak grube palce (ja mam grubaśne serdelki a ktoś inny może mieć szczuplutkie paluszki pianisty), jak daleko je wsunąć i co dość istotne – w którym miejscu sprawdzać… Z anatomii i przekroju głowy konia możemy już wysnuć jakieś wnioski, gdzie będzie trudniej wepchnąć nasze paluchy z boku, pod spodem czy może na kości nosowej? McGreevy wykazał, że używając miernika na kości nosowej podczas zaciągania nachrapnika szwedzkiego uzyskamy najluźniej zapięty nachrapnik (obwód 68,3 cm), w porównaniu gdy miernik był na żuchwie (62,8 cm) lub całkiem bez użycia miernika (60,3 cm). Średni zewnętrzy obwód nosa przy zamkniętym pysku wynosił 65,5 cm, a w przypadku żucia zwiększał się o trzy centymetry (68,6 cm) – czyli by koń mógł żuć musimy wcisnąć 2 paluchy na kości nosowej [12]. Żucie wymaga około 10 mm przerwy pomiędzy górnymi i dolnymi przedtrzonowcami i trzonowcami, co w przypadku małych głów przekłada się na 17 mm szparę pomiędzy siekaczami, a w przypadku większych głów na jeszcze większą odległość [16]. Podhajsky sugerował by zapinać nachrapnik tak, by koń „był w stanie wziąć nagrodę”, przy czym zwykłą nagrodą w Hiszpańskiej Szkole Jazdy w Wiedniu była kostka cukru, co również wymaga odległości między siekaczami nie mniejszej niż 15 mm. Jeśli odległość między dwoma dziurkami nachrapnika wynosi 20 mm, rozluźnienie nachrapnika o jedną dziurkę pozwala koniowi rozchylić przednie zęby o zaledwie 20 mm. Te wartości są odpowiednie do chwytania kostek cukru, ale nie wystarczają do żucia, aby naprawdę odciążyć konia od dyskomfortu, należy poluzować nachrapnik o dwie dziurki z pozycji, w której pysk jest szczelnie zamknięty [16].

Podsumowując, jeżeli chcemy prawidłowo zastosować regułę dwóch palców bez kupowania dodatkowych urządzeń pomiarowych to powinniśmy położyć płasko dłoń na kości nosowej i bez problemu wsunąć dwa palce (wskazujący i środkowy) do połowy ich długości pod nachrapnik, voila!

7. To lepiej z nachrapnikiem czy bez?

TO ZALEŻY.

W wywiadzie dla serwisu Eurodressage Catherine Henriquet (uczestniczka IO w Barcelonie, jej mąż to uczeń Nuno Oliveiry) twierdzi, że w przypadku młodych koni, które nie wykazały konkretnych problemów w ciągu pierwszych 18 miesięcy szkolenia można bez problemu kontynuować trening bez nachrapnika, ale również dodaje, że według jej doświadczenia zazwyczaj 2 na 10 koni powinno w dalszym ciągu korzystać ze wsparcia nachrapnika (z różnych powodów).

Jak chcesz param-pam-pam galopkiem do lasu, rekreacyjnie podziwiać ptaki i żaby, trenujesz western czy rajdy długodystnsowe gdzie nie jest wymagany stały kontakt z pyskiem, masz dojrzałego i rozsądnego kopytnego, masz niezależną rękę od dosiadu, bardzo duże wyczucie i doświadczenie to spokojnie poradzisz sobie bez nachrapnika. Jednak, gdy masz młodego konia, sam jesteś początkujący, albo jeździsz całkiem długo ale czujesz że Twoja ręka nie jest tak stabilna jak neurochirurga, masz konie rekreacyjne które uczą różnych jeźdźców, albo Twoim największym życiowym marzeniem jest ujeżdżenie (jak zamkniesz oczy to czujesz się niby Szarlota i jej Pan Borówka, na czworoboku pluskasz się jak ryba w wodzie) to nachrapnik może się jednak przydać.

Po przeczytaniu moich wypocin na pewno masz już jakieś przemyślenia i podejmiesz słuszną decyzję. Pamiętaj, że zarówno prawidłowo zapięty nachrapnik jak i jego brak SĄ OKEJ. Wszystko zależy kto, na jakim koniu i w jakim celu z niego korzysta.

Pamiętajcie, że jak wszystkie rzeczy na świecie, pomiędzy czarnym a białym kolorem najwięcej jest odcieni szarości. To samo dotyczy nachrapnika, jest sporo miejsca pomiędzy brakiem nachrapnika a takim zaciśnięciem go, że oczy strzelają koniowi z orbit… Pamiętaj, że jeżeli to Twoja decyzja, to powinna być świadoma 🙂
The end.

Dla zainteresowanych czyli piśmiennictwo:

[1] https://cudaswiata.archeowiesci.pl/2008/10/ucieczka-dariusza-iii-przed-aleksandrem-wielkim/

[2] Piorun P.: Elementy rzędu końskiego w kulturze sudowskiej: https://www.researchgate.net/profile/Patrycja_Piorun2/publication/312372670_Elementy_rzedu_konskiego_w_kulturze_sudowskiej/links/587be6de08aed3826ae8e44d/Elementy-rzedu-konskiego-w-kulturze-sudowskiej.pdf

[3] Museller W.: Nauka jazdy konnej, PWRiL, 2012.

[4] Uldahl M., Clayton H.: Lesions associated with the use of bits, nosebands, spurs and whips in Danish competition horses, Equine Veterinary Journal, 2018, 1-24.

[5] Hockenhull J, Creighton E. Equipment and training risk factors associated with ridden behaviour problems in UK leisure horses. Applied Animal Behaviour Science, 2012, 36-42.

[6] https://equitationscience.com/equitation/position-statement-on-restrictive-nosebands

[7] Doherty O., Casey V., McGreevy P., Arkins S: Noseband Use in Equestrian Sports – An International Study. PLoS ONE, 2017, 12(1): 1-18.

[8] Tell, A., Egenvall, A., Lundström, T., Wattle O.: The prevalence of oral ulceration in Swedish horses when ridden with bit and bridle and when unridden. Vet. J. 2008, 178, 405-410.

[9] Randle H., McGreevy P.: The effect of noseband tightness on rein tension in the ridden horse. Abstracts in: Journal of Veterinary Behavior, 2013, 8, 18-19.

 [10] Pospisil K., Potz I., Peham C.: The effect of noseband tightness on tensile forces while using side reins on horses. Equine Veterinary Journal, 2014, 46-47.

[11] Przepisy dyscypliny ujeżdżenia z 2018: http://www.pzj.pl/sites/default/files/przepisy/Przepisy_A-tekst_jednolity-2018%20%281%29.pdf

[12] McGreevy P., Warren-Smitha A., Guisard Y.: The effect of double bridles and jaw-clamping crank nosebands on temperature of eyes and facial skin of horses. Journal of Veterinary Behavior, 2012, 7, 142-148.

[13] Fenner K, Yoon S, White P, Starling M, McGreevy P.: The Effect of Noseband Tightening on Horses’ Behavior, Eye Temperature, and Cardiac Responses. PLoS ONE, 2016, 11(5), 1-20. Plus film: https://www.abc.net.au/news/2016-05-11/new-research-links-common-equestrian-gear-to/7403916
[14] Casey V., McGreevy PD., O’Muiris E., Doherty O.: A preliminary report on estimating the pressures exerted by a crank noseband in the horse. Journal of Veterinary Behavior 8, 2013, 479e484

[15] Murray R., Guire R., Fisher M., Fairfax V.: A Bridle Designed to Avoid Peak Pressure Locations Under the Headpiece and Noseband Is Associated With More Uniform Pressure and Increased Carpal and Tarsal Flexion, Compared With the Horse’s Usual Bridle, Journal of Equine Veterinary Science, 2015, 35, 947–955.

[16] Kienapfel K. Preuschoft H.: Much too tight! On the effects of nosebands. Pferdeheilkunde, 2010, 26, 178-185.