Koń+Lonża+Pessoa=???

Temat dzisiejszej lekcji: lonżowanie konia z użyciem pomocy treningowych, czyli oganianie konia w kółko na sznurku wciśniętego w kolejną pajęczynę sznurków. Dla umysłów ścisłych bądź też ściśniętych zagadka – jakie jest rozwiązanie równania z tematu artykułu? Spora część pewnie zna odpowiedź i pozwolę sobie zgadnąć, że jest to jedna z poniższych:
A) O matko! Dramat! Koń wciśnięty w system Pessoa wygląda jak szynka przygotowana do wędzenia! A na koniec przyjdzie Reksio i go zje, nie, nie, jeszcze raz NIE!
B) Dlaczego by nie? Wszystko jest dla ludzi… zwłaszcza jak umiesz z tego korzystać, wiesz w jakim celu, w jakiej sytuacji, ja tam stosuję i widzę pozytywne efekty, jestem na TAK.
C) Nie wiem. Nie mam zdania. Nie stosuję, ale poczytam i może zobaczę z czym to się je.
Może są jeszcze jakieś inne odpowiedzi, ale idę o zakład, że jak zawsze znajdą się przeciwnicy i zwolennicy i każdy będzie ciągnął w swoją stronę. Spróbujmy podejść spokojnie, analitycznie, sprawdźmy co nauce piszczy, a potem znowu się zastanówmy.

Patentów na bogactwo, szczęście i złoto na Igrzyskach jest wiele, zaczynając od wypinaczy, czambonów, gogów, ale dzisiaj chcemy porozmawiać o tym jednym konkretnym. Weszłam sobie na stronę pierwszego lepszego sklepu jeździeckiego i dostępnych systemów do lonżowania ala Pessoa jest mnóstwo, a każda firma ma do tego swoją nazwę i oczywiście modyfikację. Czuję się staro, kiedyś nie było takiego wyboru. Nie myślcie sobie, że najgorszym wrogiem detektywa Sherlock’a Holmes’a jest tylko Pessoa (aka Moriarty), bo inne pochodne, całki oraz wszelkie domowe samoróbki stoją na półce tuż obok i czekają na nasz osąd.

1. O czym żeś jest?

Jeśli ktoś nie wie czym jest system do lonżowania Pessoa (PTS = Pessoa Training System) to na początek zapraszam na lekcję z samym Panem Nelsonem, youtube edukuje, można popatrzeć, nawet języka nie trzeba rozumieć – KLIK [1]. Potem należy zastanowić się i w serduszku głęboko ocenić czy nam się to podoba czy nie. Takie sprawdzenie naszego końskiego etycznego barometru. PTS to długi kawałek sznurka, kilka bloczków, karabinków, trochę futerka. Używany jest razem z pasem do lonżowania, ogłowiem i lonżą. Zaczynając od końca: pierwszy punkt zaczyna się u góry pasa do lonżowania i linki idą po dwóch stronach za zad, gdzie miłe futerko smyra po pupie nad stawami skokowymi, a potem linki idą w kierunku głowy konia przez bloczek przy pasie do lonżowania aż do wędzidła, tam możemy sobie wybrać czy chcemy zakończyć drogę między nogami konia czy na różnych wysokościach kółek przy pasie do lonżowania.

Znalazłam gdzieś w Internecie opis produktu mówiący, że „za pomocą PTS możemy systematyczną pracą budować muskulaturę konia sportowego. Właściwie używany jest doskonałym narzędziem umożliwiającym koniowi wypracowanie w trakcie treningu własnej równowagi. Przechodzenie do kolejnych pozycji, od „dolnej” do coraz wyższej, powinno odbywać się stopniowo, a każda pozycja musi być dobrze utrwalona zanim przejdziemy do następnej. Sesje treningowe nie powinny trwać zbyt długo, by nie wywołać usztywnienia mięśni. Przed pierwszym treningiem konieczne jest przyzwyczajanie konia do natylnika bez przypięcia PTS do wędzidła gdyż istnieje możliwość złamanie żuchwy w wypadku „strzelania” z zadu przez nieprzyzwyczajonego do pracy w PTS konia. Podczas pracy w galopie PTS zachęca konia do przeniesienia ciężaru na zad, poprawiając jego równowagę. Celem pracy w galopie jest wyrobienie siły mięśni i równowagi do uzyskania wysokiej pozycji głowy.
Aha. Yhm. Czuję się co najmniej zaintrygowana. Teraz sprawdźmy ile w tym prawdy.

2. Naukowe początki

Pierwszą naukową wzmiankę o stosowaniu PTS możemy znaleźć w krótkim doniesieniu konferencyjnym z 2008 roku, kiedy to w Dublinie odbywała się coroczna konferencja International Society for Equitation Science (ISES, jak zawsze, maj laff) [2]. Pan Murphy i pozostała naukowa śmietanka pytają się wprost – czy stosowanie patentów jest korzystne czy szkodliwe? Ludzie zakładają gadżety i oganiają w kółko te konie, żeby coś uzyskać, a co mianowicie? Chcą konia zmienić w małego Pudziana, „poprawić” pozycję głowy, podkreślić linię górną (osławiony topline) i rozwinąć „sposób poruszania się” konia na lonży. PTS wykorzystuje system lin i bloczków, aby „przekonać” konia do właściwego zaangażowania się. Każdy patent (ten nie jest jakiś wyjątkowy), który wywiera nacisk na pysk konia będzie powodował obniżenie głowy lub skrócenie szyi (uciekanie od kontaktu) albo może osłabić działanie pomocy jeździeckiej (habituacja, hello) jaką jest wstrzymujące działanie ręki. W każdym kroku koń desensytyzuje się w pysku, a chyba ma być delikatny i wrażliwy, a nie zabetonowany czy rozjeżdżony przez buldożery albo też chowa się za wędzidło jak ten struś w dziurze i odlicza minuty do końca. Takie niespójne lub nieprzewidywalne działanie na pysk konia może prowadzić do dezorientacji i w efekcie zachowań konfliktowych. Na koniec autorzy jako podsumowanie zgadzają się, że patenty mogą być skuteczne, jeśli są właściwie używane. Skuteczny czyli z definicji dający pożądane wyniki lub taki, którego działalność przynosi efekty. Wiecie, złodziej czy inny przestępca też może być skuteczny. Ha, ha. Niestety niewłaściwe używanie zdarza się często, zbyt często, no i jeszcze pytanie – jaki chcemy osiągnąć efekt sięgając po taki patent?

Jako kontynuację tematu mój ukochany duet, czyli Dr McLean i Profesor McGreevy publikują w 2010 roku artykuł przeglądowy pod tytułem „Techniki treningu koni, które mogą być sprzeczne z zasadami teorii uczenia się i zagrażają ich dobrostanowi” [3]. Naprawdę kawałek papieru warty uwagi, bo oprócz rollkuru, ostróg, batów, barowania, zbyt ciasnych nachrapników, można dowiedzieć się o kolejnych wybitnych pomysłach ludzi by umilić koniom życie takich jak ograniczanie wody, gingerowanie, elektryczne obroże… W takich momentach jest mi wstyd, że zaliczam się do gatunku H.S. aka oprawców z 22 parami autosomów i jedną heterosomów. Wracając jednak do tematu dzisiejszego artykułu, autorzy słusznie podkreślają, że patenty wymuszają od konia jakąś sylwetkę, a nie trenują u niego samoniesienia i lekkości. Dodają, że gdy koń jest przynaglany do zejścia głową w dół, to mięśnie szyi i górnej linii nie „zawieszają” (utrzymują) głowy i szyi w sposób naturalny, ale zamiast tego koń ucieka próbując podnieść głowę wbrew bodźcom awersyjnym. Stosując PTS wędzidło jest połączone z tylnymi nogami powyżej stawu skokowego, więc każdy krok powoduje ból w pysku…( jakbym źle zrozumiała to wrzucam też w oryginale: „the bit is connected to the hindlegs above the hocks, so the movement of the legs causes pain in the mouth”). Kiedy przypinamy taki patent do pyska konia wprowadzamy do jego małego mózgu spore zamieszanie, bo dany sygnał raz oznacza coś, a kolejnym razem coś zupełnie innego. A dodatkowo kiedy stały nacisk jest wywierany na pysk (brak odpuszczenia presji w odpowiednim momencie) to może to prowadzić do zachowań konfliktowych takich jak kulenie uszu, machanie ogonem, otwieranie pyska, rzucanie głową, ucieczka, brykanie, stawanie dęba… Only sky is the limit!

3. Mięsień najdłuższy grzbietu

No dobrze, powiecie, na razie to tylko teoria i jakieś opinie, dawać soczyste liczby! Już biegnę, już pędzę, niczym Gandalf na Cienistogrzywym niosąc kaganek oświaty pod strzechy! Popłynełam… Zacznijmy od badania z 2009 roku pod wodzą Pani Suzzanne Cottriall [4], która zdecydowała się na sprawdzenie jak pomoce treningowe (wypinacze i PTS) wpływają na mięsień najdłuższy grzbietu (MLD = musculus longissimus dorsi). MLD jest mięśniem nadosiowym, bo leży nad kręgosłupem (osią), jest prostownikiem kręgosłupa, czyli jego skurcz powoduje, że kręgosłup się prostuje, czyli jest jakby bardziej wklęsły, a głowa się unosi (koń w pozycji lama). Hah, ale koleżanko Katarzyno, przecież to niemożliwe, że ten MLD to taki kozak! No tak, moi mili, bo niepodzielną część najdłuższego stanowią tylko najdłuższy lędźwi i klatki piersiowej (jest to najdłuższa jednostka mięśniowa konia), a mamy jeszcze najdłuższy szyi, kręgu szczytowego i głowy. No i oczywiście na pewno dobrze wiecie, że sam MLD nic ugra na dzielni, bo w kupie siła, więc potrzebni są kumple z gangu czyli kolejne mięśnie nadosiowe (biodrowo-żebrowy, kolcowy, wielodzielny itd.,), a do pełnego obrazu zamieszek przychodzą antagoniści, czyli cała śmietanka z gangu podosiowych (z szefem biodrowo-lędźwiowym na czele). Kogo kręci anatomia i noc żywych typków, to jest kilka fajnych książeczek dostępnych po polsku. Na koniec jeszcze przypomnienie od doc. Komosy, że oprócz tego, że mięśnie nadosiowe (w tym MLD) prostują kręgosłup „ich zadaniem jest także stabilizacja, czyli poprzez zwiększenie napięcia (skurcz o charakterze bardziej izometrycznym) zapobieganie nadmiernemu załamaniu lub gięciu na boki” [5]. Tyle o mięśniach, wracajmy do naszego badania. We wstępie dowiadujemy się, że pozytywny wpływ patentów jeździeckich raportowano aż 300 lat temu (brak źródła), ale do tej pory nie przeprowadzono badań naukowych jednoznacznie to potwierdzających. Aha. No to do roboty! W badaniu wzięło udział aż 9 koni, zupełnie zdrowych i nie kulawych, co potwierdził niezależny weterynarz. Kucyki miały stępować i kłusować na lonży po 15-metrowym kole w czterech próbach: 1) zupełnie bez niczego na luzaku, 2) z wypinaczami, 3) z PTS i 4) jeszcze kontrola PTS – czyli sam sznurek za zadem tzw. natylnik. Pomiaru aktywności mięśnia najdłuższego grzbietu wykonano za pomocą elektromiografii powierzchniowej (EMG). Elektrody przymocowano po dwóch stronach T16 czyli 16-stego kręgu piersiowego, gdzie przebiega nasz MLD i mierzono sygnału elektryczny związany z aktywacją mięśnia, która powstaje w trakcie jego skurczu. EMG odpowiada na pytanie czy dany mięsień jest aktywny i w jakich okresach. Nie jest to metoda idealna. Nie mówi z jaką siłą działa ten mięsień, ile włókien mięśniowych jest pobudzonych, która grupa mięśniowa pracuje bardziej, jedynie wskazuje okresy większej lub mniejszej aktywności. U każdego z koni ustalono optymalną prędkość stępa i kłusa (za pomocą metronomu). Dodatkowo czas kontaktu przedniej lewej nogi z podłożem mierzono akcelerometrem przyczepionym do ściany kopyta – to po to by skorelować napięcie mięśnia z fazą ruchu. Każda próba (stój, stęp i kłus prawo i lewo w czterech różnych „grupach”) trwała 180 sekund, gdzie zarejestrowano około 100 kroków. Jak pamiętamy nasz główny bohater Pan Mięsień Najdłuższy odpowiada za stabilizację grzbietu. W środowisku jeździeckim chodzą słuchy, że PTS zachęca do większego zaangażowania mięśnia najdłuższego grzbietu i jest to patent przydatny do rozwijania muskulatury, zwłaszcza „top line” – taka też była hipoteza autorów. No i co tam mądrego wyszło w tym konkretnym badaniu? Zarówno w stępie jak i w kłusie czas trwania kroku był istotnie statystycznie krótszy dla trzech stosowanych pomocy (wypinacze, PTS, PTS kontrolne) w porównaniu do lonżowania „na golasa”. Wykazano również wzrost aktywności MLD po wewnętrznej stronie koła oraz największą aktywność tego mięśnia w warunkach kontrolnych (bez wypinaczy i PTS) zarówno w stępie jak i w kłusie. Maksymalna intensywność EMG zanotowana wewnątrz koła była dwa do trzech razy większa niż na zewnętrznym mięśniu, a to powoduje wzrost intensywności o 20–30% po uśrednieniu dla całego kroku. Nie jest to żadna nowość, że hasając po kole w lewo mięśnie po lewej stronie kręgosłupa będą się skracały, a po prawej rozciągały, stąd to „zgięcie boczne” zostało zarejestrowane przez EMG. Skrajne pozycje głowy, od nosa przed pionem w kontroli do bardziej za pionem (nos schowany) w warunkach „pomocy” treningowych również mogły wpłynąć na aktywność MLD i jest to czynnik, który wymaga dalszego badania. Pewnie nie raz słyszeliście, że charakterystyczny przełom pomiędzy lędźwiami za zadem to objaw słabo rozwiniętego najdłuższego („słabo związany grzbiet”) i efekt jazdy na schowanym koniu. Według tego badania pomoce treningowe (wypinacze i PTS) nie promowały większej aktywności mięśnia najdłuższego grzbietu w porównaniu do kontroli. Autorzy komentują swoje wyniki, że może koń wymaga większej aktywności MLD, aby kontrolować swobodnie bujający się wyluzowany stęp niż krótszy kroczący zebrany marsz. Dodają, że zarówno wyniki w stępie, jak i w kłusie wskazują, że najlepszym sposobem na zwiększenie zaangażowania MLD w celu stabilizacji grzbietu jest zrezygnowanie z dodatkowych pomocy treningowych, czytaj wypięć. Należy jednak pamiętać, że obecnie nie znamy efektu treningu z użyciem PTS na inne mięśnie nadosiowe, które również wpływają na stabilizację grzbietu, w tym badaniu również pominięto mięśnie podosiowe. Nie da się całkowicie wyizolować pracy jednego mięśnia, teraz Ty kolego do roboty, reszta leży, pachnie i podziwia. To wszystko jest bardzo skomplikowane i ze sobą powiązane. Co do tej stabilizacji grzbietu przez najdłuższy to jadąc stępem, połóżcie rękę za siodłem i sprawdźcie co tam czujecie? Kiedy z jednej strony poczujecie napięcie, to znaczy, że po tej stronie kurczy się MLD i tylna noga odpycha się od podłoża – czyli najdłuższy stabilizuje kręgosłup po tej stronie, a potem cyk druga strona. Ciekawe to wszystko, ciekawe.

4. Stres i oko

Jakby tu sprawdzić czy naszemu konikowi podoba się to co z nim wyprawiamy? Najłatwiej byłoby zapytać bezpośrednio, przepraszam kolego, hot or not? Oj, moglibyśmy się zdziwić. Na razie możemy jedynie próbować to jakoś naukowo zdefiniować. Naukowcy biorą pod uwagę różne wskaźniki fizjologiczne, żeby sprawdzić czy dana interwencja stresuje konia, takie jak zmienność rytmu serca (HRV), poziom kortyzolu w ślinie oraz zmiany temperatury powierzchni mierzone za pomocą termografii w podczerwieni (IRT). Konie wykazują indywidualne zmiany w wartości tętna, więc jeśli bierzemy pod uwagę taki pomiar to tu trzeba mieć silną kontrolę (w sensie grupę). Do tego możemy rejestrować, interpretować i dyskutować o zachowaniu koni, ale wtedy potrzebujemy jasno określonych definicji i narzędzi klasyfikacji, czyli ETOGRAMÓW. Według Encyklopedii PWN etogram to „naukowy zapis struktury i istotnych elementów typowej „morfologii zachowania się”, obejmujący charakterystyczne wzorce zachowania się instynktowego oraz innych obyczajów przedstawicieli danego gatunku biologicznego, zwłaszcza zwierząt”. Zachowanie konia jest efektem wszystkich procesów mających miejsce w jego ciele i mózgu oraz ich interakcjach, a w przypadku jazdy konnej bezpośrednio wynika z działania jeźdźca (a przynajmniej takie jest założenie). Mimo wielu badań, na ten moment etogram konia domowego podczas kontaktów z ludźmi, a zwłaszcza podczas pracy pod siodłem nie jest w pełni opracowany (większość badań dotyczy dzikich koni) – temat trudny, wciąż badany, czekam z niecierpliwością, będziemy tu jeszcze wracać.

Kolejny raz mnie poniosło, wróćmy więc spokojnym kłusikiem do krótkiego badania, tym razem konkretny i bardzo soczysty abstrakcik pod wodzą Pani Carol Hall z UK, gdzie sprawdzano czy PTS stresuje konie [6]. Celem tego badania było wykorzystanie IRT (Infrared Thermography) do sprawdzenia czy użycie tej „pomocy treningowej” wpływa na reakcję stresową koni podczas sesji lonżowania. IRT to metoda pomiaru rozkładu temperatury na powierzchni badanego obiektu na podstawie detekcji promieniowania podczerwonego, emitowanego przez tę powierzchnię. Wszystkie przedmioty o temperaturze powyżej zera (absolutnego) emitują ciepło, czyli podczerwień i dzięki takiej kamerze, która działa podobnie jak zwykła cyfrówka (matryca i takie tam) tyle, że za jej pomocą możemy rejestrować „mapy ciepła”. Oczywiście pewnie słyszeliście o termografii w kontekście diagnostyki, ale sugeruje się, że zmiany temperatury wiążą się również z reakcjami emocjonalnymi, więc takie IRT pojawia się jako majacząca na horyzoncie magiczna, nieinwazyjna, natychmiastowa metoda na obiektywną ocenę reakcji stresowej u koni. Bam, bam, pyk, oko. O, niestety, ten koń jest zestresowany, nie może Pan wystartować w tym konkursie, proszę spróbować szczęścia następnym razem, next please! Chwila, chwila, oko i stres? Reakcja na stres powoduje zmianę temperatury ciała od 0,6-2 °C, w zależności od czynnika stresowego [7], a spowodowane jest to gwałtownymi zmianami w przepływie krwi w efekcie aktywacji między innymi układu współczulnego (walka-ucieczka). Pierwsze krótkie doniesienie z 2001 roku dotyczyło dodatniej korelacji stężenia kortyzolu w ślinie, krwi i temperatury oka u koni [8]. Wzrost temperatury oka po podaniu hormonu adrenokortykotropowego (ACTH) sugeruje, że temperatura oka może być wskaźnikiem aktywacji osi podwzgórze-przysadka-nadnercza (HPA). Jednak sprawa z samym okiem nie jest taka prosta, bo oko oprócz swojej specyficznej „optycznej” i „szklistej” budowy, posiada na swojej powierzchni również film łzowy. Od jego stabilności, od temperatury ciała, otoczenia będzie zależała temperatura samego oka. Do tego dochodzi unaczynienie oraz gęstość poszczególnych receptorów (alfy, bety i inne kotlety), krótko mówiąc sprawa jest dość skomplikowana. Metoda ta nadal wymaga walidacji przy obecnie akceptowanych metodach (tętno, HRV, poziom kortyzolu w ślinie) oraz należy pamiętać, że podczas pomiaru IRT niezwykle istotne są kontrolowane warunki podczas pomiaru (temperatura, wilgotność, światło), a także ruchliwość zwierzęcia (potencjalnie zestresowanego), co może wpłynąć na zmienną odległość i kąt pomiaru. Jest kilka badań na ten temat [9, 10, 11], zwłaszcza polecam 300-stronnicowy doktorat dostępny zupełnie for free, jeżeli ktoś się bardziej zainteresował [12]. Jako, że mamy jakieś tam lekko spowite mgłą podstawy by sądzić, że pomiar temperatury oka może być metodą wykrywania aktywacji autonomicznego układu nerwowego w odpowiedzi na ból i stres, zanurzmy się w samo badanie z udziałem osznurkowania. Do udziału zaproszono 8 koni rekreacyjnych, które miały wcześniej przyjemność (lub nie) zapoznać się z PTS. Każdy koń był lonżowany dwukrotnie, za każdym razem przez około 15 minut – jeden raz z PTS i jeden raz bez niczego. To takie badanie eksperymentalne naprzemienne (cross-over) bez grupy kontrolnej jako takiej, no i niestety nie ma również wzmianki o okresie wymywania, czyli w jakim odstępie czasowym przeprowadzono te dwie próby (jedna po drugiej, czy może kolejnego dnia, jaka kolejność, takie tam szczegóły…). Podczas każdej próby koń był lonżowany w dwóch kierunkach w stępie, kłusie, galopie, znowu kłusie i stępie na koniec. Przy sesji z użyciem PTS koń był początkowo lonżowany z luźno zapiętym urządzeniem, które zostało  i bardziej skrócone tylko dla drugiego kłusa. Przed zmianą chodu wykonywano zdjęcia termograficzne z odległości jednego metra z dwóch stron konia za pomocą kamery termicznej Mobir GuidIR M4. Ponadto rejestrowano temperaturę otoczenia i samego konia (per rectum). Ten sam obszar wokół oka, szyi i wokół ucha został zakreślony na każdym zdjęciu. No i cóż? (że ze Szwecji?). Ano, ano. Znacząco wyższe temperatury oczu odnotowano w przypadku PTS (30,59+/-0,58°C) niż bez niego (28,7+/-0,83°C) (p<0,05). Najwyższą temperaturę oka zarejestrowano po drugim kłusie, gdy PTS było skrócone (32,34+/-2,61°C), a najniższą przy zatrzymaniu (27,5+/-0,95°C). Ani PTS ani chód w jakim poruszał się koń nie wpływał na wzrost temperatury w okolicy ucha i szyi. Nie znaleziono również korelacji między temperaturą otoczenia a temperaturą oka, ucha i szyi. Wyniki tego bardzo wstępnego badania wskazują, że konie doświadczyły większego stresu podczas lonżowania na PTS niż bez niego. No i masz żabo placek, czyli ząb zupa zębowa, dąb zupa dębowa…

5. W kłusie roboczym…

Trzy znane wielu osobom Panie (Walker, Dyson i Murray) postanowiły zbadać wpływ PTS na zmienność czasową, liniową i kątową, czyli pokrótce biomechanikę kłusa roboczego [13]. Autorki twierdzą, że z perspektywy fizjoterapeutycznej i rehabilitacyjnej PTS może być korzystny jako pomoc ułatwiająca koniom ogarnięcie swojego zadu. W najprostszych słowach tylna część PTS ma stymulować odpowiedz nerwowo-mięśniową poprzez dotyk/nacisk sznurka na końskim tyłku. Taka metoda jest często stosowana do przywracania prawidłowej aktywacji mięśni. Pozwolę sobie tylko „wtrącnąć”, że wystarczy zapętlić bandaż elastyczny za zad czy inne droższe Equibandy i wtedy też nasz koń autobus czy pociąg może wykoncypować, że jednak tam z tyłu jest jakiś ZAD. A potem nawet może doda, że nie zawaha się go użyć! Dwanaście koni w wieku średnio 10 lat (wszystkie wcześniej znały PTS) lonżowano w kłusie roboczym na okręgu o średnicy 16 m. Przez 10 minut w stępie, kłusie i galopie na obie strony najpierw bez, a potem to samo z PTS, który był ustawiony tak, że sznurek od wędzidła szedł poziomo do pasa do lonżowania (pozycja pośrednia). Obiektywne (!) pomiary przeprowadzono przy użyciu rejestracji ruchu metodą High-Speed Motion Capture (125 Hz) i inercyjnych jednostek pomiarowych (IMU) zamontowanych w ochraniaczach. Przeprowadzono także subiektywną (!!) ocenę wideo. Po zastosowaniu PTS nastąpiło znaczące zmniejszenie prędkości, długości kroku i kąta głowy, czyli konie kłusowały wolniej, robiąc krótsze kroki i z bardziej cofniętym nosem w porównaniu do grupy kontrolnej. Najwyższy punkt konia również się różnił, u kontroli była to potylica, a w przypadku PTS – grzebień szyjny, yhm. Tylko u jednego konia zaobserwowano w zachowaniu negatywne efekty stosowania PTS takie jak krzywienie głowy, otwieranie pyska i wystawianie języka. Tutaj autorki odnoszą się do poprzednich wątpliwości wyrażonych przez duet Mc(Greevy+Lean) i przyznają, że faktycznie PTS oddziałuje na pysk konia, ale należałoby przeprowadzić dokładniejsze badania, aby to sprawdzić. Zalecają zachowanie ostrożności podczas dopasowywania i używania PTS, aby nie wywoływać nadmiernego nacisku wędzidła na koński pysk. Badanie to ma pewne ograniczenia, które należy wziąć pod uwagę przy ekstrapolacji wyników, czyli wnioskowaniu o właściwościach statystycznych całego zbioru (wszystkie konie na świecie) na podstawie badań jakiejś części (te dwanaście koników). Na to jak koń prezentuje się na lonży mogą wpływać umiejętności lonżującego, więc u niektórych koni z innym lonżującym można spodziewać się innych wyników. Również wpływ na efekty działania PTS ma sama budowa konia, jego naturalna równowaga, koordynacja, siła, jak długo znają się z tym patentem i jak jest on dopasowany. I jak zawsze, w głowie coraz więcej pytań, a wciąż za mało odpowiedzi…

6. Z pasem do lonżowania oraz mięsień prosty brzucha

Pas do lonżowania jest powszechnie używany do mocowania całej palety akcesoriów pomocniczych zwanych również patentami. Co ciekawe według Słownika PWN – patent to potocznie sposób na zrobienie lub osiągnięcie czegoś lub drobne, ale oryginalne usprawnienie. Oryginalne usprawnienie. Bardzo ciekawe badanie w którym mierzono naciski pod pasem do lonżowania podczas lonżowania z użyciem PST i bez niego [14]. Dziesięć zdrowych koni lonżowano na 16-metrowym kole z użyciem pasa do lonżowania pod który włożono czaprak ujeżdżeniowy i wełnianą podkładkę. Matę rejestrującą nacisk umieszczono na skórze konia na obszarze obejmującym kręgi piersiowe od dziesiątego do piętnastego. Dane zbierano zarówno w kłusie, jak i galopie w obie strony. Stwierdzono znacznie wyższe naciski szczytowe pod pasem do lonżowania przy stosowaniu PTS, bezpośrednio nad wyrostkami kolczystymi w obszarze jedenastego i dwunastu kręgu piersiowego zarówno w kłusie jak i w galopie. Średnie szczytowe naciski w kłusie wynosiły 38,1±11,1 kPa, a w grupie kontrolnej 31,3±11,3 kPa, natomiast w galopie z PTS było to 40,4±12,9 kPa w porównaniu kontroli 32,9±12, kPa. Autorzy dodają, że maksymalne naciski są podobne do tych mierzonych pod siodłem dla kłusa ćwiczebnego, a wszystko co jest powyżej 35 kPa prawdopodobnie wywołuje dyskomfort grzbietu u konia. To bardzo ciekawy punkt widzenia, a pas to lonżowania faktycznie powierzchnią nacisku nie grzeszy, więc jak już trzeba coś przypinać to warto rozważyć do tego siodło (większa powierzchnia, oczywiście większa waga). Główna konkluzja autorów brzmi, że należy brać pod uwagę zwiększony miejscowy nacisk na grzbiet, który jest wywierany przez pas do lonżowania w połączeniu z innymi wynalazkami, szczególnie u koni poddawanych rehabilitacji z powodu problemów z kręgosłupem. No tak.

Na sam koniec cieplutkie badanko z tego roku, krótkie acz treściwe, taka mini babeczka czekoladowa z płynnym środkiem [15]. Pamiętacie jak przy analizie wyników badania z mięśniem najdłuższym grzbietu autorzy zastanawiali się czy PTS może wpływa na aktywność mięśni brzucha? No to mamy odpowiedź. W tym badaniu sprawdzano czy wystąpiły różnice w pracy mięśnia prostego brzucha, po łacinie elegancko rectus abdominus (RA) z PTS i bez niego. W badaniu wzięło udział siedem koni przyzwyczajonych do pracy w PTS i na bieżni. Oho, badanie na bieżni to brzmi dumnie! Dzięki bieżni wprowadzamy pewne warunki kontrolowane, czyli ustaloną prędkość chodu, a my misie laboratoryjne lubimy mniej zmiennych w badaniach. Niestety bieżnia zmienia mechanikę ruchu i to wielowymiarowo. Siła pchająca nie ma aż takiego znaczenia, bo w pewnym sensie poruszasz się w miejscu, biegaliście kiedyś na bieżni, znacie to uczucie? Sama bieżnia ma swoją sprężystość, a taśma jako materiał również charakteryzuje się tarciem, bardzo to ciekawe, ale niestety utrudnia analizę wyników tego badania. Elektrody do EMG przymocowano 6 cm od pępka konia. Konie najpierw miały 3 minuty rozgrzewki w stępie, a następnie w przypadkowej kolejności każdy z nich zaliczał trzy próby (czas trwania każdej to również 3 minuty. Pierwszą bez niczego, drugą z niskim zapięcie PTS (między nogami) i trzecią ze średnim zapięciem (do boku). Bieżnia była ustawiona na 1,45 m/s dla stępa i 3 m/s dla kłusa. Nie stwierdzono istotnych różnic w aktywności RA między grupami. Zastosowanie PTS nie zwiększyło aktywności mięśnia prostego brzucha podczas stępa i kłusa na bieżni. Ta dam. End of story.

7. Podsumowanie

Też czujecie niedosyt? Temat od strony naukowej został potraktowany dość powierzchownie i zostawia wiele otwartych pytań bez odpowiedzi. Co się dzieje w pysku? Co z tymi mięśniami? Mało, mało, za mało. Jednak od strony zjadacza końskich przysmaków myślę, że wystarczająco by wyrobić swoją opinię na ten temat. Dlaczegóż to krępowanie nie wychodzi na dobre? Ano Panie! Jak człowiek po człowieczemu wykoncypuje sobie drogę na skróty, to zazwyczaj kończy się czkawką, nie wiem czy pijacką czy taką z serii jak wytresować smoka, ale kończy się niedobrze. Mam bardzo dużą chęć, żeby podzielić się swoją opinią, tak wiecie – czarno na białym, ja Katarzyna edukator twierdzę, że tak ma być i cześć pieśni. Mój małżonek, naprawdę łebski facet, w takich chwilach sprowadza mnie na ziemię. Mówi, dziewczyno, nie odrabiaj za każdego jego zadania domowego, zostaw przestrzeń do własnej interpretacji i przemyśleń… a matko jak on mnie wkurza! A najgorzej jest jak ma rację, wtedy aż w środku mi się gotuje i para bucha z uszu, ale jak się z tym prześpię to często (nie zawsze, żeby nie było!)… przyznaję mu rację. Uwielbiam to indiańskie przysłowie, idealnie w naszym klimacie „można doprowadzić konia do wodopoju, ale nie można zmusić go do picia.” Ja mogę tutaj przedstawić wyniki badań, a czy ktoś przeczyta ze zrozumieniem do końca, będzie miał przy tym otwarty umysł, analitycznie przetrawi, potem będzie potrafił coś zmienić – to jest już po jego stronie. Życzę miłego sprzęgania i iskrzenia na neuronowych łączach! Niech nauka będzie z Wami!

Piśmiennictwo:

[1] Pessoa Training System: https://youtu.be/wjacbfUvTc8

[2] Murphy, J., McLean, A., McGreevy, P., Sheridan, F., Hanly, P.: The use of training aids (gadgets) within equitation: Meritorious or detrimental? In: Proceedings of the International Society for Equitation Science, Dublin, Ireland, 2008, p. 29.

[3] McGreevy P.D., McLean A.N.: Horse-training techniques that may defy the principles of learning theory and compromise welfare. Journal of Veterinary Behavior, 2010, 5, 187-195.

[4] Cottriall, S., Ritruechai, P., Wakeling, J.M.,. The effects of training aids on the longissimus dorsi of the equine back. Comparative Exercise Physiology, 2009, 5, 111–114.

[5] Komosa M.: Anatomia funkcjonalna konia sportowego. Spotkanie nauki z praktyką. Poznań, 2017, 118.

[6] Hall C., Burton K., Maycock E., Wragg E.: A preliminary study into the use of infrared thermography as a means of assessing the horse’s response to different training methods. Journal of Veterinary Behavior, 2011, 5, 291-292.

[7] Oka, T., Oka, K., Hori, T.: Mechanisms and mediators of psychological stress-induced rise in core temperature. Psychosom. Med. 2001, 63, 476-486.

[8] Cook N.J., Schaefer A.L., Warren L., Burwash L., Anderson M., Baron V.: Adrenocortical and metabolic responses to ACTH injection in horses: An assessment by salivary cortisol and infrared thermography of the eye. Abstract. Can. J. Anim. Sci., 2001, 81, 621.

[9] Valera M., Bartolomé E., Sánchez M.J., Molina A., Cook N., Schaefer A.: Changes in Eye Temperature and Stress Assessment in Horses During Show Jumping Competitions, Journal of Equine Veterinary Science, 2012, 32, 827-830.

[10] Godyn  D., Herbut E., Walczak J.: Infrared thermography as a method for evaluating the welfare of animals subjected to invasive procedures – a Review. Ann. Anim. Sci., Vol. 13, 2013, 423–434.

[11] Soroko M., Howell K., Zwyrzykowska A., Dudek K., Zielinska P., Kupczynski R.: Maximum Eye Temperature in the Assessment of Training in Racehorses: Correlations With Salivary Cortisol Concentration, Rectal Temperature, and Heart Rate. Journal of Equine Veterinary Science 45 (2016) 39–45.

[12] Yarnell K.: An investigation into the use of infrared thermography as a tool to assess the physiological stress response in the horse, 2016: http://irep.ntu.ac.uk/id/eprint/269/1/211668_2011_PhD_Yarnell_Kelly.pdf

[13] Walker V.A., Dyson S.J., Murray R.C.: Effect of a Pessoa training aid on temporal, linear and angular variables of the working trot. The Veterinary Journal, 2013, 198, 404–411.

[14] Mackechnie-Guire R., Mackechnie-Guire E., Bush R., Fisher D., Fisher M., Weller R.: Local back pressure caused by a training roller during lunging with and without a Pessoa training aid. Journal of Equine Veterinary Science, 2018,

[15] Williams J., Tabor G., Meacher J., Bletchley C.: The effect of the PessoaTM training aid on equine rectus abdominus workload on a treadmill. Abstracts. Journal of Veterinary Behavior, 2019, 29, 155.