Badania naukowe w jeździectwie

Na początek trochę nudy, ale dla lepszego zrozumienia „ludzi nauki” warto przebrnąć przez te banialuki. Joł! Powiem Wam w tajemnicy, że jak uda mi się znaleźć porządną, soczystą publikację to jaram się tym bardziej niż metaliczny magnez podlany wodą (taki chemiczny żarcik) [1]. Co Wam przychodzi do głowy jak myślicie sobie „badania naukowe”? Poważni profesorowie, kosmiczne technologie, nagroda Nobla? W rzeczywistości są to noce przed komputerem, zimna pizza i … duuuuuużo kawy 😉

W moim dzisiejszym wodospadzie mądrości postaram się odpowiedzieć na trzy pytania:

1. W jakim celu wykonuje się badania naukowe?
2. Jakie są główne ograniczenia badań z udziałem koni?
3. Gdzie można znaleźć publikacje naukowe i jak ocenić ich wiarygodność?

(Wpis dotyczy badań hipologicznych czyli badających głównie relację koń-człowiek, a nie badań weterynaryjnych z udziałem koni. Proszę również pamiętać, że nauki przyrodnicze różnią się istotnie od nauk humanistycznych nie tylko przedmiotem badań, ale również metodami badań, narzędziami badawczymi i rodzajami uzasadniania twierdzeń).

1. W jakim celu wykonuje się badania naukowe?

Po co? I na co to komu? Myślicie, że konie interesuje co ludzie w białych fartuchach powiedzą na ich temat? „Dej marchewkę i odejdź człowieku”. Badania nowych leków jeszcze można zrozumieć, ale po co nauka w jeździectwie skoro w każdej stajni znajdzie się międzynarodowy mistrz jazdy stępem? Albo expert-qniareczka, która przeczytała połowę Internetu (-uff)? Czasami mam wrażenie, że jeździectwo to jeden wielki dowód anegdotyczny… kojarzycie może „a na mojego konia działało”?

Sztuka jazdy konnej rozwijała się przez wieki, mamy wielkich mistrzów, założycieli szkół, mnóstwo książek i filmów szkoleniowych. Czy przy takiej ilości wiedzy i doświadczenia jest sens coś jeszcze badać? Chwila ciszy… Okazuje się, że jest! Ale po co? Bo dzięki badaniom możliwy jest postęp.

Badania naukowe mają na celu:
– odkrycie nowych, dotąd nieustalonych zależności,
– podważenie istniejących odkryć,
– poszerzenie istniejących już badań, które np. wymagają aktualizacji.

Nauka jest dążeniem do poznania rzeczywistości. Dobra nauka jest obiektywna. Badania mają na celu potwierdzić lub obalić jakąś teorie (przyjąć bądź odrzucić hipotezę). Wiecie, że kiedyś wierzono, że ziemia jest płaska i było to oparte na dostępnych w tamtych czasach dowodach? Na szczęście nauka przez cały czas się rozwija, tworzone są nowe rozwiązania technologiczne, a gdy tylko pojawiają się nowe dowody – bach! Zmiana! To jest podstawa nauki. Zbieranie dowodów i poszukiwanie najprostszego wyjaśnienia danego zjawiska.

Powtórzę dla utrwalenia – nauka opiera się na dowodach. Twardych. Naukowcy spędzają naprawdę dużo czasu oddając się lekturze dostępnego piśmiennictwo, a następnie planując swoje eksperymenty. Może nawet udaje im się zdobyć jakieś dofinansowanie (a w didaskaliach gromkie okrzyki i wiwaty publiczności). Po przyjemnej części eksperymentalnej liczą już mniej przyjemną statystykę (p<0,05!), rysują wykresy, formułują wnioski. Następnie w pocie czoła publikują swoje wyniki. I co wtedy? Spływa na nich wieczny blask i chwała…

Otóż nie. Czy ktoś z was czytał jakieś publikacje naukowe dotyczące koni? Oczywiście prymusy się znajdą, ale prawda jest taka, że świat nauki jest dość hermetyczny… przeciętny użytkownik konia – Pan Zenek posiadacz kapryśnej klaczy Pimposławy z wioski gdzieś pod Łodzią ma małe szanse na poszerzenie swoich końskich horyzontów o najnowsze odkrycia. Może nie czyta po angielsku? Może nie wie gdzie szukać takich badań? Albo zwyczajnie nie widzi w tym sensu. I teraz wchodzę ja, cała w różu i brokacie. DR EQUEEN, niezmiernie mi miło.

2. Jakie są główne ograniczenia badań z udziałem koni?

W trzech słowach – kasa, kasa, kasa! Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Dwa największe ograniczenia badań nad końmi to trudności metodologiczne i małe rozmiary grup badanych.

Standaryzacja procedur badawczych jest często trudna, ponieważ konie należą do różnych właścicieli… co jest źródłem niekontrolowanej zmienności. W przypadku źle zaprojektowanego doświadczenia lista zmiennych dla układu koń-człowiek jest dłuższa niż nos Pinokia po zabawie w politykę. Konie mogą się różnić rasą, wiekiem, płcią, masą, wzrostem, stopniem wyszkolenia, sposobem żywienia, utrzymania, stanem zdrowia… a jeźdźcy biorący udział w badaniu z pewnością będą się różnić doświadczeniem i wyczuciem jeździeckim. Każdy z tych czynników może mieć wpływ na wyniki badań. Na koniec dorzućmy czynniki środowiskowe, obecność innych koni, miejsce badania, pogodę… Łatwo nie jest.

Nie myślcie sobie, że w poważnym świecie końskiej nauki panuje degrengolada i chaos. Dobrego badacza cechuje rzetelność, uczciwość i etyka naukowa, ale też świadomość istniejących ograniczeń. Pracy jest więcej niż przy doczyszczeniu siwka po występach w błotnej rewii. Przed rozpoczęciem badań wymagana jest ocena Komisji etycznej ds. badań nad zwierzętami, uczestnicy muszą wyrazić świadomą zgodę na udział w badaniu, a procedury badawcze powinny być pewne i sprawdzone. Najlepiej aby badania były randomizowane (losowy przydział koni do grup) i zaślepione (właściciel, jeździec a nawet badacz nie wiedzą, który koń trafił do której grupy). Wszystkie gromadzone dane muszą być starannie sprawdzane i dokumentowane, a badacz musi istnieć świadomość odpowiedzialności co do dyscypliny metodycznej i merytorycznej [2]. Wszystko ładnie i pięknie, tylko dlaczego mam zaufać, że akurat ta praca jest rzetelna? Zaraz do tego powrócę w punkcie 3.

Drugim, bardzo dużym ograniczeniem w przypadku badań koni jest sama grupa badana. Optymalna wielkość grupy badanej jest kompromisem pomiędzy mocą statystyczną badania a rzeczywistym dostępem do dużej grupy koni [3]. Moc testu statystycznego uzależniona jest od liczby obserwacji w badaniu – im próba jest liczniejsza tym test ma większą moc, czyli mniejsza szansa popełnienia błędu. Oczywiście pamiętajcie, że jak pojedziecie na Cavaliadę i będziecie robili ankietę ”czy lubisz koniki?” to będzie to tak samo bez sensu jak zapytacie o to 5 czy 500 osób. W przypadku koni bardzo rzadko spotyka się badania eksperymentalne z bardzo licznymi grupami (n>100), najczęściej jest to kilka-kilkanaście koni, dlatego tak ważna jest poprawność metodologiczna i prawidłowo dobrana analiza statystyczna.

3. Gdzie znajdę publikacje naukowe i jak ocenić ich wiarygodność?

Oczywiście w Internetach! Puchate leniuszki takie jak ja, spokojnie mogą sobie leżeć wieczorkiem na kanapce i scrollować/trollować/sharować, że niby tacy rozumni, oczytani, rezolutni no i jeszcze mądrzy.

Możliwości jest wiele, w pierwszej kolejności polecam dr Google w wersji naukowej czyli www.scholar.google.pl. Habitatem dla żerujących nocą badaczy są naukowe bazy danych (PubMed, Web of Science), a ostatnio również stale zmieniająca lokum inicjatywa SCIHUB. Publikacji możemy też szukać na platformie ResearchGate, stronach wydawnictw (Elsevier, Springer) czy Uniwersytetów [4]. Warto zajrzeć też na strony typowo końskie takie jak Kentucky Equine Research (https://ker.com/published/) czy International Society for Equitation Science (https://equitationscience.com/). Jeśli nauka was kręci jak to koło od Gospodyń Wiejskich to więcej na temat naukowych źródeł znajdziecie w poradniku naukowym GUMedu [5].

A teraz coś co może sprawić, że wasze życie nie będzie już takie jak dotychczas… to, że ktoś opublikował badanie – nie znaczy, że jest to dobre badanie. Ratunku! Reanimacja! Czy jest na sali lekarz? Na pocieszenie – możemy to sprawdzić. Uff! Jest taki wskaźnik Impact Factor (IF), czyli indeks cytowań, który publikowany co roku na liście czasopism naukowych Journal Citation Reports pokazuje w pewnym sensie prestiż czasopisma. Czasopisma, które publikują oryginalne prace badawcze, korzystają z pomocy anonimowych i niezależnych recenzentów (peer-review). To zwiększa prawdopodobieństwo, że publikacja jest wolna od błędów mogących zafałszować wyniki. Warto również sprawdzić wiarygodność autora badania (wcześniejsze publikacje) oraz jednostkę naukową w której były prowadzone badania. Spójrzmy na przykład na taki koński autorytet jak Profesor Paul McGreevy z Uniwersytetu w Sydney – https://sydney.edu.au/science/people/paul.mcgreevy.php, dorobek robi wrażenie, prawda?

Może się jednak zdarzyć, że wysoki IF czasopisma i nazwisko badacza nie gwarantuje niczego, a udowodnił to pewien żartowniś, niejaki dr Franz Messerli, który w “New England Journal of Medicine” (IF około 80!) wykazał istnienie korelacji – im większe spożycie czekolady w danym kraju, tym więcej przyznanych Nagród Nobla (r=0,791). Mniam, mniam! Oczywiście badanie to obarczone jest błędem we wnioskowaniu, bo zbieżność danych nie zawsze równa się istnieniu między nimi związku przyczynowo-skutkowego (correlation does not equal causation). W innych „badaniach” wykazano na przykład, że wzrost ceny bekonu zwiększa liczbę rozwodów, a życie w biedzie zwiększa rozmiar penisa… Mhm. Po więcej równie ciekawych wykresów zapraszam do Tylera Vigena [7].

Wracając do koni, pamiętajmy, że w badaniach ilościowych (nie mylić z jakościowymi) badamy to co jest możliwe do zmierzenia, czyli tętno podczas treningu, czas reakcji, temperatura oka, stężenie kortyzolu w ślinie… Ale co w przypadku doznań subiektywnych? U ludzi nieco łatwiej jest ocenić ból czy ogólne zadowolenie z życia, bo mamy do dyspozycji kwestionariusze i skale. Koń niestety nie powie nam wprost “dziś wstałem lewym przednim kopytkiem, nie mów do mnie teraz!” ani nie zaznaczy w ankiecie – ogólne zadowolenie z życia 5/10, a do tego koślawo dopisze „a za ten trening daję Ci dwa na szynach, foch!”. Na szczęście naukowcy również szukają rozwiązań dla tych problemów… to be continued.

Ogłoszenie kuc-pasterskie:
Nie ufajcie nikomu! Czytając książkę, artykuł, posta szukajcie źródła. A jak już się dokopiecie do niego niczym kret w kretowisku to jeszcze raz sprawdźcie czy jest krystalicznie czyste i orzeźwiające czy przypadkiem nie wpadł do niego koński bobek, a fuj.

Dla hardcorów (czyli literatura uzupełniająca):
[1] Uwaga naukowy bełkot, magnez i woda – https://www.youtube.com/watch?v=cu3PuLzXQsI
[2] Apanowicz Jerzy: Metodologia ogólna – https://wsaib.pl/images/files/E-Publikacje/MO.pdf
[3] Eng, J.: Sample Size Estimation: How Many Individuals Should Be Studied? Radiology 2003, 227, 2, 309-313 – https://pdfs.semanticscholar.org/3939/65e88a3c93add4ba59a0c1b17982582f5fea.pdf
[4] Wyszukiwarka prac na Nottingham Trent University – http://irep.ntu.ac.uk/cgi/facet/simple2?q=horse&_action_search=Search&_action_search=Search&_order=bytitle&basic_srchtype=ALL&_satisfyall=ALL
[5] Poradnik naukowy GUMED – bazy danych https://poradnik-naukowy.gumed.edu.pl/42019.html
[6] Messerli F.H.: Chocolate consumption, cognitive function, and Nobel laureates. N Engl J Med. 2012, 367, 16, 1562-1564. (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23050509)
[7] Zbiór fajnych wykresów dla zupełnie bezsensownych korelacji – http://tylervigen.com/spurious-correlations